Ostatnio mam bardzo rzadko pisze posty, a powód jest bardzo błahy.
Brak weny, zaglądam na Wasze blogi czytam, a sama jakoś nie mogę skleić paru sensownych zdać, ale staram się wziąć w garść i powoli mi wychodzi, także mam nadzieję, że od dzisiaj notki będą pojawiać się często, a przede wszystkim będą sensem. Zabawne jest ile razy próbowałam coś napisać, jednak gdy to przeczytałam wybuchałam śmiechem i wyłączałam komputer. Ale dość tego! Od dziś pełna motywacja!
I na koniec tej prywaty chce się Wam jeszcze czymś pochwalić, po raz pierwszy zostałam ciocią. Moja mała Izabel przyszła na świat 10 maja i jest to moja przyszła chrześnica. Fajnie jest mieć w końcu takiego maluszka w rodzinie.
A teraz już parę słów na temat pudru do którego z początku podchodziłam nieco sceptycznie i bardzo długo zbierałam się by cokolwiek o nim napisać
Vipera
Cashmere Veil
Ożywiający Cerę
lekko koloryzujący z drobinkami srebra
702
Tak przedstawiają się wszystkie odcienie:
Informacje od producenta:
Puder z serii „Cashmere Veil” zawiera Składniki Mineralne oraz Filtry UV. Stylizuje i wyrównuje karnację, profesjonalnie tuszuje niedoskonałości. Zapewnia efektowne wykończenie makijażu oraz aksamitną gładkość cery.
Opakowanie:
Puder jest zamknięty w czarnej puderniczce wykonanej z porządnego plastiku ozdobionej srebrnymi motywami roślinnym. Opakowanie zawiera lusterko także poprawki w ciągu dnia można zrobić wszędzie, chociaż ja do osób malujących się w autobusie nie należę, ale nie takie rzeczy w autobusach się widziało, więc jak ktoś lubi. Ja nie osądzam.Jedyne czego mi brakuję to zamknięcie na charakterystyczny mocny klik. Uważam, że nad tym przydałoby się popracować, ponieważ puder bardzo łatwo może się nam otworzyć. Do opakowania dołaczona jest gąbeczka jednak ja preferuję pędzle więc została odłożona na bok.
Zapach:
Dość intensywny i typowo pudrowy, ja bardzo lubię takie zapachy jednak niektórym może to przeszkadzać, ponieważ przez jakiś czas można go jeszcze wyczuć na twarzy.
Puder jest bardzo miękki i w dużych ilościach wskakuję na pędzel i trzeba uważać by z nim nie przesadzić. Ja stosuję go zamiast bronzera. Bałam się jego lekko pomarańczowego koloru i zbyt dużej ilości drobinek (czego jak wiecie nie lubię ;/ ) jednak przy ostrożnej aplikacji twarz się świeci nam się jak choinka, ani nie zrobimy z siebie marchewy. I muszę przyznać, że skóra po jego użyciu wygląda na ożywioną i wypoczętą. Do tego w moim przypadku puder trzyma sie prawie cały dzień i dopiero koło wieczora potrzebne są delikatne poprawki.
Podsumowując jestem na TAK!
Chociaż trzeba być ostrożnym przy aplikacji, produkt daję świetne efekty.
Pojemność: 13g
Cena: 15-18 zł
Miałyście? Co o nim sądzicie?
Buziaki
Ev.
Ja nie miałam nigdy nic z tej firmy i jakoś mnie na razie nie kusi
OdpowiedzUsuńoj też nie miałam:)
OdpowiedzUsuńNie słyszała wcześniej o tym kosmetyku :) Dla mnie byłby trochę zbyt ciemny ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Fajny ten puder :)
OdpowiedzUsuńJa mam nr 502- ożywiający cerę, lekko brązujący. Jeszcze go nie używałam, ta ilość srebrnych drobinek lekko mnie przeraża :)
OdpowiedzUsuń