niedziela, 22 grudnia 2013

Maybelline Colorama nr. 15 CANDY APPLE

Cześć Kochane!

Jak tam? Gorączka przedświąteczna ogarnęła Was na maxa?
Ja już prezenty mam przygotowane już od dawna, chociaż raz xD.

Stęskniłyście się trochę za mną?
Wiem przez ostatnie parę miesięcy blog opustoszał, po prostu studia i przeróżne kursy zabierają naprawdę bardzo czasu.
Może po nowym roku, częściej będę tu zaglądać.
Jest skrusza i postanowienie poprawy mam nadzieję, że wybaczycie :P.

A dzisiaj mam dla Was lakier, a co już bardzo dawno żadnego nie było.
Jednak na wstępnie uprzedzam moje skórki przez sprzątanie i zmywanie przechodzą ciężkie dni, tak więc musicie wybaczyć...

Lakier z Maybelline o chwytliwej nazwie Candy Apple, jak dla mnie to idealny wybór na te święta pod względem kolorku, piękna soczysta czerwień. Ideał, a może prawie ideał?





Kolor podbija serce i nie mam co do tego żadnych wątpliwości, krycie standardowe dwie warstwy, pędzelek wygodny. Jednak schnięcie jest troszkę za długie, ponieważ coś koło pół godziny.



Co do trwałości, na zdjęciu widać lekkie starcie końcówek, jednak lakier noszę 4 dni tak więc musicie przyznać, że trwałość jest całkiem w porządku.


A u Was na paznokciach w te święta będą wymyślne wzorki czy wersja standard?


Buziaczki
Ev. 

środa, 6 listopada 2013

Przemyśleń parę garści...

Cześć Kochane!

Dzisiaj będzie taka tam paplanina, więc osoby wytrzymałe i mające ochotę poczytać co Ev. myśli na ten i tamten temat zapraszam do czytania...

Co się dzieję z blogosferą?

Co prawda ostatnio rzadko piszę, ponieważ nowy kierunek studiów pochłonął mnie bez reszty, a do tego "g*wniany internet" też nie pomaga, jednak pilnie obserwuję różne blogi. I kiedy tak niektóre z nich przeglądam rodzi mi się w głowie tak myśl: "Gdzie się podziała ta miła i przyjazna blogosfera?"

Kiedy zaczynałam w tym blogowym świecie, aż chciało się zaglądać na inne blogi komentować, czytać. A teraz jedyne co się wyczuwa w tym blogowym świecie to rywalizacja i walka.
To smutne, że zawiść i chciwość tak zmienia ludzi.

Oczywiście zazdrość jest rzeczą zupełnie ludzką i skłamałabym jeślibym powiedziała, że nigdy nie zazdrościłam komuś fajnej ciekawej współpracy czy czegoś tam innego.

Oczywiście zdarzało się , jednak nie jestem typem człowieka, który z lekkiego ukłucia zazdrości, bo komuś tam się lepiej "udało" niż mi przechodzi w nienawiść. A wręcz odwrotnie jeśli komuś czegoś zazdroszczę to go podziwiam i mobilizuję się do dalszego działania i wg. mnie na takiej zasadzie powinna funkcjonować blogosfera. Czy nie byłoby wtedy milej?

Osobiście zaczynam tracić swoją wiarę w ludzi. Nasz świat zszedł na tak marny poziom, że drugiego człowieka traktuje się jak śmiecia lub przeszkodę. Dlatego zastanawiam się ile jeszcze zostało ludzi z jakimkolwiek kręgosłupem moralnym?



A co Wy na ten temat myślicie?
I jak myślicie co czeka nasza blogosferę?

Zapraszam do dyskusji!

Buziaki
Ev.

wtorek, 29 października 2013

Kremowy żel pod prysznic ON LINE

Cześć Kochane!

Wracam po dość długiej przerwie, jednak przeprowadzka, nowi współlokatorzy i moja wymarzona kosmetologia bardzo "zjadają" czas. Póki co mam się świetnie jednak brakuję mi doby :(.
Postaram się mimo wszystko wygrzebać trochę czasu na bloga, ponieważ okropnie za Wami tęsknie.

A dzisiaj mam dla Was recenzję

Kremowego żelu pod prysznic 
ON LINE




Zapach:
Jest to jeden z ważniejszych aspektów jakimi kieruję się przy wyborze żelu pod prysznic. I muszę powiedzieć, że ten jest okey orzeźwiający i pobudzający jednak brakuję mi tutaj słodkawej nuty, chociaż odrobiny przebijającej się od spodu i byłoby idealnie. Zapach jest bardzo dobrze wyczuwalny podczas kąpieli jednak chwilę potem znika, a szkoda, bo idealnie sprawdzałby się przy szybkim porannym prysznicu.





Skład:



Konsystencja:
Niestety tutaj spotkałam się z wielkim rozczarowaniem koło żeli o kremowej konsystencji to ten nawet nie stał. A jaka jest jego konsystencja? Okropnie wodnista, co jak wiadomo nie wpływa korzystnie na jego wydajność.






Działanie:
Żel dobrze oczyszcza, w miarę się pieni, oczywiście skóry jakoś super nie nawilża jednak nie oczekuję tego typu działań od żelu. Ma myć i nie wysuszać i cóż ten to robi całkiem nieźle.



Podsumowując, żel całkiem fajny jednak jego konsystencja jest po prostu okropna tak więc raczej nie zakupię go ponownie.

I tutaj muszę powiedzieć, że nie ma dla mnie nic gorszego niż taka konsystncja.
Zgadzacie się?

Żel otrzymałam w ramach współpracy z portalem prekursorki.pl.



Buziaki




poniedziałek, 21 października 2013

Wyniki konkursu

Hej Kochane!

Dzisiaj tak na szybciutko chcę poinformować osóbkę której udało się wygrać w konkursie. Nie będę przedłużać, a więc drogie Panie nagrodę zgarnia:

bognyprogram 

A oto jej cudowna odpowiedź:
"Pijąc poranną kawę przeglądam swój kalendarz, by na pewno o niczym nie zapomnieć. 'Ach, piątek! Piąteczek! Schowam się cichutko pod biurkiem w pracy i przeczekam tam aż do popołudnia' myślałam siorbiąc z zadowolenia.
Śniadaniowy relaks przerwało frustrujące odkrycie - to nie będzie zwykły piątek...
8.00 przywieźć szefowej zamówienie z hurtowni
9.30 prezentacja i szkolenie
UWAGA! Dziś odrabiasz zaległe 2 godziny!
Randka z Krzysiem o 20.
No świetnie! Zerwałam się na równe nogi, by przypudrować to i owo, machnąć kreskę eyelinerem i wymalować usta czerwoną szminką (pan w hurtowni znowu da mi rabacik!). 
Oblana zimnym potem taszczyłam torby z zamówionymi gratami, a żeby mnie ochłodzić Matka natura postanowiła zrosić mnie cudnym jesiennym deszczykiem. Świetnie, po lakierze do włosów nie było już śladu.
Szkolenie doszczętnie mnie odmóżdżyło, a przecież jeszcze 10 godzin w pracy! Podjadałam czipsy bananowe, bo nawet nie miałam czasu wyskoczyć na obiad.
Ufff, w końcu wybiła 19 i mogłam zwiać do... zaraz... Krzysiek! Za godzinę muszę być na drugim końcu miasta w kinie! 
Chcecie wiedzieć, jak minęła randka? Otóż mój ukochany zobaczywszy smugi eyelinera i resztki szminki wyglądającej jak nieudany permamenty pogłaskał mnie z politowaniem i powiedział, że chętnie posiedzi ze mną przed telewizorem."

Gratuluję i już skrobię do Ciebie maila.

Wszystkim osóbkom dziękuję za udział w konkursie i obiecuję, że jak tylko wykombinuję cos z internetem to wracam do Was kochane wracam!

Buziaki!

piątek, 11 października 2013

Testuj kosmetyki IMPALA

Cześć Kochane!

Dzisiaj mała przypominajka o konkursie...
Macie czas do 16 Października





Buziaki
Ev.

czwartek, 10 października 2013

Mała chwalipięta

Cześć kochane!

Dzisiaj taki szybki pościk informacyjny, a mianowicie chciałabym Wam pokazać mój pierwszy artykuł na stronie creativemagazine.pl.
Wiem, ze nie jest to nic wielkiego, ale taki mały początek.
Jestem z siebie tak troszkę dumna, ze redakcji się spodobał.

Oto link: klik klik klik

Do tego też mam zamiar wstawiać trochę notek o YC, tak by oderwać się troszkę od tych recenzji i makijaży.



I jak podoba Wam się artykuł?

Buziaki :*



wtorek, 8 października 2013

BingoSpa - Szampon borowinowy i 5 ziół.

Cześć kochane!

Póki co internetu nadal nie mam, jednak staram się jak mogę by coś dla Was naskrobać. 
A dlaczego nie mam internetu?
Ponieważ w ciągu tego roku wywróciłam swoje życie do góry nogami, dosłownie!
Po półtora roku nauki na kierunki Inżynieria Środowiska postanowiłam je zawiesić i spróbować tego co mnie bardzo interesuję. Duży wpływ miał na to blogowy świat w którego wciągnęłam się bez pamięci, dlatego też jestem teraz studentką I roku Kosmetologii.
Zmieniłam miasto i mieszkanie, a o internecie zapomniałam tak troszkę i dopiero teraz zabrałam się za załatwienie czegoś. Tak więc póki co będę tu bywać dość rzadko.

A teraz pora na recenzję, dzisiaj poopowiadam Wam troszkę o szamponie, który wygląda dość niepozornie jednak zaskoczył mnie. Pozytywnie czy negatywnie? Same zobaczcie.




Nie jest to mój pierwszy produkt z BingoSpa i tak jak zawsze narzekam na papierową etykietkę i w wypadku szamponów bardzo miękką aluminiową nakrętkę. Produkt ma 300 ml i jest przepięknego rubinowego kolorku. Co do zapachu? Jest typowo ziołowy i utrzymuję się na włosach dość długo. Mi to zupełnie nie przeszkadza, ponieważ nie wiem czy wiecie, ale ostatnimi czasy przeżywam fascynację ziołami i prowadzę taki mini ogródek na balkonie :).

Szampon ma bardzo gęstą konsystencję, przypominającą kisiel, przez co jest szalenie wydajny. A przy moich długich i gęstych włosach jest to naprawdę rzadkość. Bardzo dobrze się pieni, jednak by uzyskać satysfakcjonującą pianę trzeba chwilę go 
"wmasowywać".




A działanie?
Od szamponu nie oczekuję zbyt dużo ma po prostu ładnie oczyszczać włosy i nie podrażniać skalpu. Od odżywiania i wygładzania są inne specyfiki, bynajmniej w moim mniemaniu. Ten szampon nie podrażnił mi skalpu i fajnie oczyszcza włosy, a do tego nie ma najmniejszego problemu ze zmyciem olei.




Cana: ok. 10 zł/ 300 ml 
Do zakupienia na http://www.bingosklep.com/

Na plus:
+ oczyszczanie
+ zapach
+ wydajność
+ cena

- opakowanie
- etykieta
-  plącze włosy, więc bez maski (odżywki) ani rusz




Myślę, ze warto go wypróbować, cena jest według mnie przystępna więc jeśli się nie spiszę to nawet nie będzie szkoda. A ja poszukuję teraz dobrych szamponów w miarę naturalnych co możecie mi polecić?




Przypominam Wam o konkursie z Impalą (klik klik)

Buziaki ;*



poniedziałek, 23 września 2013

BingoSpa Maseczka algowa do twarzy - nawilżanie i oczyszczanie

Cześć Kochane!

Dopadła mnie chyba jesienna chandra!
Dosłownie nic nie chcę mi się robić, nawet pisanie posta to dla mnie ogromny wysiłek.
Także z góry przepraszam jeśli tekst będzie dziwny...
Po prostu ciężko mi przychodzi cokolwiek.
Nie mylić z lenistwem ( bo to działa swoją drogą, ale bez przesady nie aż tak!)

Dzisiaj słów kilka o Maseczce algowej z BingoSpa, która ma nawilżać i oczyszczać naszą skórę.
Jeśli macie ochotę się co nieco o  dowiedzieć zapraszam do czytania.



Maseczka jest zamknięta w 120g plastikowym słoiczku dzięki któremu możemy zużyć produkt do końca, a i aplikacja jest przez to łatwiejsza. Osobiście nie przepadam na wyciskaniem maseczek z saszetek. Co mi przeszkadza, to co w każdym kosmetyku BingoSpa papierowa etykieta, która się niszczy rozmazuję, a ja później zachodzę w głowę, żeby przypomnieć sobie co to mogło być. 

Skład:



Dobra opakowanie trochę pochwaliłam, trochę zjechałam, pora na ważniejsze aspekty. Na początek konsystencja, bardzo fajna żelowa, jednak zawiadomcie członków rodziny, że absolutnie nie jest to żel do włosów, ponieważ jest łudząco podobna. Mój brat próbował i po jego testach śmiało mogę powiedzieć, że maseczka jako żel do włosów się nie nadaję. Maseczka jest bardzo wydajna starczyła na wiele użyć.



A teraz najważniejsze, czy działa tak jak powinna i czy sprostała moim oczekiwaniom?
No niestety nie, a dlaczego? A dlatego, że maseczka w ogóle nie oczyszcza, a to był dla mnie priorytet. Mam skórę problematyczną i samo nawilżanie to dla mnie za mało.



Co do nawilżania to jest okey, po nałożeniu maseczki odczuwamy lekkie mrowienie, po zmyciu skóra jest dobrze nawilża, skóra jest gładka i miła w dotyku.



Maseczka sprawdzi się u osób o skórze suchej. Jak dla mnie to niestety za mało przy mojej zanieczyszczonej cerze.

Cena: 10 zł



Można ją złapać tutaj.

A Wy jakie maseczki oczyszczające możecie mi polecić?


Buziaki



niedziela, 22 września 2013

Makijażowa niedziela: blue in blue

Cześć Kochane!

Dzisiaj pogoda znowu paskudna, więc na przekór będzie dzisiaj trochę mocniejszy makijaż. 
Jest on w tonacjach niebieskich, co prawda trzeba ostrożnie postępować z niebieskościami przy niebieskich oczach, jednak wydaję mi się, że przez kolor moich włosów niebieskości wypadają całkiem nieźle.










Rzadko noszę takie kolorki jednak od czasu do czasu można poszaleć, szczególnie w tak okropnie smętną i śpiącą niedzielę.

Makijaż wykonany za pomocą:
Podkład Amilie w kolorze Biscuitc
Paletka cieni Mario Luigi
Maybelline Dream Touch Blush No 04
Baza pod cienie Artdeco
Maybelline Colossal Volum Express
Bell korektor Multi Mineral No 1
Maybelline Color Whisper 160 Rose of Atraction

A Wam jak się podoba?




czwartek, 19 września 2013

A dzisiejszy szampański post sponsoruje MIYO...

Hej kochane!

Pogoda nadal okropna jednak jest dalej we mnie odrobina entuzjazmu, tak tyci tyci. Zdecydowanie potrzebuje słońca!
Oczywiście firma MIYO w tym poście nie za sponsorowała nic, jednak to dzięki nim (bo na ich półce) znalazłam cień który za mną chodził już tak długi czas!

A kto to taki?

MIYO
OMG! Eyeshadows
no. 09 Champagne 






Champagne to metaliczny  lekki, kremowy brąz, trochę kawa z mlekiem. Według mnie kolor szampański jest troszkę jaśniejszy.



Cień jest bardzo dobrze napigmentowany, ma dosyć słabo zmielone drobiny brokatu, przez co trzeba go delikatnie nakładać, bo jeśli weźmiemy go za dużo to się posypie na policzki i będzie płacz.

Wiem, że niektórym mogą nie podobać się te drobinki, jednak w moim wypadku własnie o taki cień chodziło. By miał dość duże drobiny i ładnie odbijał światło. Używam go najczęściej do makijaży okolicznościowych ( czyt. mało czasu i nie do końca wiadomo jakie kolory wybrać).





Cienie utrzymują się do 8 godzin bez żadnej bazy, przez co zasługują na podziw. Kto by pomyślał, że cień za 5 złotych może działać takie cuda?

Co do samej aplikacji?
Brak zastrzeżeń, bardzo łatwa. Tylko nie można przesadzać z ilością by się nie osypał.

Opakowanie również są w porządku, chodź trzeba sobie je wyrobić, ponieważ na początku troche ciężko chodzi. U mnie widać cień już po wydostaniu się z opakowania.
A dlaczego?
A dlatego, ze Ev. zaczęła tworzenie swojej magnetycznej paletki.

Co jeszcze przemawia za tymi cieniami?
+Olbrzymia gama kolorów
+Niska cena
+Pigmentacja
+Trwałość



Nic tylko brać!
Niestety ja jestem w takiej sytuacji, że poszaleć nie mogę, ponieważ u mnie w mieście MIYO jest tylko w jednym sklepie, i to szafa jest baaardzo skromnie wyposażona, whyyyy!

Naprawdę ubolewam, chyba zamówię sobie jeszcze coś w internecie, bo naprawdę cienie są godne uwagi. A może wy polecicie mi jakieś kolorki tych cudeniek?

Miałyście?
Polubiłyście?










poniedziałek, 16 września 2013

Konkurs: Testuj z Ev.

Cześć Kochane!

Dzisiaj przychodzę do Was z bardzo miłą niespodzianką!
Pod postami o kosmetykach marki Impala często pisałyście, że pierwszy raz słyszycie o tej marce, a więc ja dzielna Ev. lece Was z pomocą! ;D

Zasady konkursu:
- należy być publicznym obserwatorem bloga
- polubić fanpage Impala
- odpowiedzieć na pytanie: Jakie dwa kosmetyki z katalogu Impala chcielibyście przetestować i dlaczego.
Dodatkowo:
 -można polubić mój fanpage klik klik
- oraz umieścić informacje o konkursie na blogu

Katalog produktów dostępny TUTAJ.


Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest blog  kosmetyczkazwyczajnejdwudziestolatki.blogspot.com ,  a fundatorem nagród jest firma Impala
2. Konkurs trwa od 16.09.2013 do 16.10.2013 do godziny 23.59.
3. Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu 3 dni na łamach bloga kosmetyczkazwyczajnejdwudziestolatki.blogspot.com. Ponadto zwycięzca zostanie powiadomiony o wygranej e-mailowo.
4. Praca musi być samodzielna. Naruszenie tego punktu Regulaminu spowoduje dyskwalifikację.
5. Osoby przesyłające swoje zgłoszenie automatycznie zezwalają na jego publikację na blogu kosmetyczkazwyczajnejdwudziestolatki.blogspot.com w razie zwycięstwa.
6. Wśród nadesłanych zgłoszeń autorka bloga kosmetyczkazwyczajnejdwudziestolatki.blogspot.com wybierze zwycięską prace.
7. Nagroda zostanie wysłana przez fundatora nagrody na polski adres.
8. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.). 
9. Zwycięzca jest zobowiązany do napisania recenzji kosmetyków, które wygrał.





Życzę Wszystkim powodzenia!!!



piątek, 13 września 2013

Impala Waterproof Eyeliner 316

Cześć Słoneczka!

Dzisiaj pogoda jest okropna, od samego rana cały czas pada, nienawidzę takiej szarówki, dlatego dzisiaj na polepszenie humoru, całkiem miła recenzja.

Pomówimy sobie o pewnej kredce, którą pokochałam, a o kim mowa?


O kredce:  
Impala
o numerku 316





Kolor:
Piękny intensywny śliwkowy kolor, na początku, trochę się bałam, że nie będzie dla mnie i bardzo uwidoczni moje fioletowe cienie pod oczami, jednak nie uwidocznił ich.



Pigmentacja:
Bardzo mocna, kredka jest mięciutka i wystarczy jeden ruch ręki by wyczarować intensywnie śliwkową linię.




Trwałość:
Też nie narzekam, ponieważ przeważnie miękkie kredki słabo się u mnie trzymają (jak ja kocham moją tłustą skórę na powiekach), jednak ta bez bazy trzyma sie ok. pół dnia, a z bazą cały dzień, więc nie ma co narzekać, o nie nie.




Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć co wyczarowałam za jej pomocą.






Kredka jest niedroga, więc warto ją wypróbować.
Kosztuję 8,50 zł.
Do wyboru jest wiele kolorów, możecie je zobaczyć Tutaj.





Jak Wam się podoba?
I jakie są Wasze ulubione kredki?



Buziaki
Ev.